Ślub Marcina Puśleckiego i Agaty Chmielewskiej

Ślub Marcina i Agaty, Kaplica KEM w Warszawie, 20 .06.2020, godz. 12.00

leaf graphic

Bóg jest Bogiem drugiej szansy!

Drodzy Nowożeńcy, świadkowie i wszyscy przybyli na tę ceremonię zaślubin!

Agato i Marcinie, zdecydowaliście się swój dotychczasowy, wieloletni i nieformalny związek partnerski zalegalizować w sensie kościelnym i prawnym. Wiele małżeństw po kilku latach wspólnego życia rozwodzi się, a wy odwrotnie – po 10 latach chcecie wziąć ślub! To niesłychane świadectwo!
Zastanawiałem się nad tym, co powinienem Wam w tej wzniosłej chwili powiedzieć? W swym sercu usłyszałem podpowiedź: Powiedz prawdę w duchu miłości! Więc mówię!
Raz już przed Bogiem ślubowaliście innym osobom. Wasze pierwsze ślubowanie nie wytrzymało próby czasu. Nie ważne z jakich przyczyn i z czyjej winy nie dotrzymaliście danego wówczas słowa!
Dzisiaj, w tej ewangelicko-metodystycznej kaplicy pod wezwaniem Dobrego Pasterza, chcecie ponownie zawrzeć związek małżeński. Dla jasności sprawy muszę przekazać Wam prawdę, która może zaboleć, ale też wyostrzyć wasze zrozumienie tego, o co w tym ważnym momencie chodzi.
Jako ojciec Pana Młodego, nie mogę udzielić Wam ślubu. Również prowadzący tę ceremonię, zwierzchnik Kościoła, pastor zboru, ks. sup. A. Malicki nie może tego uczynić. Nikt nie może udzielić Wam ślubu! Dlaczego?
Bo to tylko Wy, w obecności świadków i całego zgromadzenia, możecie sobie wzajemnie ślubować, tzn. udzielić sobie ślubu! Jeżeli to uczynicie wasz związek uznany zostanie za legalny tak w sensie kościelnym jak i prawnym. Wasze ślubowanie nabierze charakteru konkordatowego. Czy to jest jasne?
Zgodziłem się na współprowadzenie tej szczególnej dla mnie ceremonii zaślubin tylko dlatego, że przed wieloma laty odkryłem wspaniałą prawdę: Bóg był, jest i będzie Bogiem drugiej szansy! Bogiem nowego początku! Uzmysłowiłem to sobie wyraźnie w czasie własnego drugiego małżeńskiego ślubowania. Pierwsza moja żona, mama Marcina, była córką księdza, śp. ks. sup. Eugeniusza Mroczyńskiego, a później wyszła za mąż za mnie. Pan Młody jest wnukiem księdza i synem księdza, o czym trzeba wyraźnie powiedzieć. Dzisiejszą ceremonię sprawowuję z osobistego egzemplarza Rytuału „Dziadka Mroczyńskiego” i śpiewam ze śpiewnika mamy Marcina. Ma to dla mnie szczególne znaczenie.
Dziesięć lat temu dowiedziałem się, że też zostałem dziadkiem. Dzisiaj, w sposób formalny, stanę się dla Pani Młodej ojcem. Droga Agato, zostając żoną Marcina stajesz się moją synową, czyli córką. Dlatego zawsze będziesz mogła liczyć na moje wsparcie. Dziękuję Wam obojgu za to, że mimo wszystkich zawirowań w waszym życiu zechcieliście sformalizować swój związek i wobe siebie i świata stać się małżeństwem!

Bóg jest Bogiem nowego początku, drugiej szansy! Dla Was również.

Kiedy Adam i Ewa zgrzeszyli, Bóg mógł ich unicestwić i stworzyć sobie nową parę. Nie zrobił tego! Dał im drugą szansę! Jakby chciał powiedzieć: żyjcie i poznajcie jakim jestem.
W zapisach biblijnych odnajdujemy mnóstwo informacji o tym, jak Wszechmocny daje drugą szansę, np: miastu Niniwa, czy Dawidowi po grzechu z Betszebą, albo Piotrowi, po trzykrotnym zaparciu się Jezusa, a nawet prześladowcy Kościoła, jakim był pobożny Saul, późniejszy św. Paweł! Wielce wymownie teologia drugiej szansy została przedstawiona w przypowieści o marnotrawnym Synu.
Przez 2000 lat chrześcijaństwa miliony grzeszników korzystało z Bożej łaski okazanej w ponownej szansie. Prawdziwie Bóg jest Bogiem miłości! Druga szansa, nowy początek są tego wyraźnym dowodem.
Bóg przebacza błędy i przewinienia swego stworzenia, szczególnie błędy młodości. W pewnym sensie, na skutek swej grzeszności wszyscy jesteśmy marnotrawnymi synami i córkami, a jednak umiłowanymi Ojca, godnymi nowego początku. W Jezusie Chrystusie, który umarł na krzyżu za wszystkich grzeszników. Otrzymujemy szansę na nowe lepsze życie wiary. Nie zmarnujmy tej szansy! Korzystajmy z Bożej łaski każdego dnia na nowo.
Każde publiczne ślubowanie staje się nowym zobowiązaniem, nowym początkiem! W pierwszej księdze Pisma Świętego, w Księga Rodzaju czytamy: Dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem” (Rdz. 2:21-24)..
Słowa te przypomniał Jezus w Ewangelii, dodając: „Co zatem Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza”. (Mat. 19:5-6; Mr. 10, 9)
Przyjrzyjmy się bliżej trzem niezbędnym elementom składowym procesu zwanego związkiem małżeńskim: „opuści”, „złączy”, „staną się”.

leaf graphic

I. „Opuści człowiek Ojca i matkę swoją”

Założenie nowego domu, nowej rodziny związane jest z fizycznym, mentalnym i emocjonalnym „wyjściem z domu ojca i matki”. Od dnia ślubu tworzona jest nowa, legalnie wspólnota rodzinna. Stare przeminęło, oto wszystko staje się nowe, własne! Może nie wszystkim udaje się to za pierwszym razem, ale próbować należy…
W życiu młodego człowieka nadchodzi taki dzień, w którym trzeba „wyjść” z dotychczasowej rodziny i samodzielnie zacząć budować własną. Nie łatwo się usamodzielnić!
Przedwczesne decyzje w tym zakresie kończą się „życiem w dwóch światach”, co skutkuje niedojrzałym związkiem, później rozwodem i ewentualnym powrotem do miejsca, które się opuściło.
Jednak nie zawsze dzieci, jako pierwsze, opuszczają „ojca i matkę”. Bywa tak, że wcześniej odchodzi ojciec i matka. Oboje tego doświadczyliście. Byłoby wspaniale, gdyby w tej ceremoni uczestniczyli biologiczni rodzice Agaty i mama Marcina, ale nie mogą – odeszli… Moi Drodzy, zostaliście bez niczyjej winy opuszczeni… Chciał, nie chciał z rodziców ostałem się tylko ja, ojciec Marcina oraz żona mojej drugiej szansy. Będziemy Wam ojcowali i matkowali na tyle na ile pozwolicie!
Moim głębokim pragnieniem i życzeniem, skierowanym do Was jako małżeństwa, są słowa św. Piotra: „Ozdobą waszą niech nie będzie to, co zewnętrzne, (…) lecz ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem (1 Piotra 3:1-6). Wartością każdego człowiek nie jest jego zewnętrzna skorupa, czy „zdobyte” stanowiska, medale czy bogactwa lecz to, co ma w sercu: łagodność i dobroć, ugruntowane z miłości do Boga i bliźniego.
W sensie fizycznym doświadczyliście już wcześniej wyjścia z domu rodzinnego, czego dowodem stał Wasz 10 letni syn – Gabriel. Sama więź fizyczna nie stanowi jednak o małżeństwie. Do niej dodać należy więź mentalną, psychiczną, emocjonalną i formalną. Trzeba się rozumieć, nadawać na tej samej częstotliwości, wyznaczać i osiągać te same cele. Takie wspólne odczuwanie i odbieranie tego, co się w Was i wokół Was dzieje, to dobre spoiwo każdego związku małżeńskiego.
Dopasowanie emocjonalne jest niezbędne, aby po jakimś czasie nie doszło do tego, co notorycznie określane bywa jako „niezgodność charakterów”. Tak wiele współczesnych małżeństw doświadcza rozpadu, gdyż wewnętrznie nie dorośli, nie dopasowali się. Tylko wcześniej tego nie dostrzegali.
Przeszliście razem już bardzo wiele. Poznaliście się lepiej. Docieraliście się w różnoraki sposób! Trwajcie we wzajemnej wierności, wsparciu i miłości.

II. Złączą się i staną się jednym ciałem

Gabryś, wnuku, powiedz ile to jest: 1 + 1? [Pada odpowiedź „dwa”] Tak, to logiga z ludzkiego poziomu myślenia. Boża logika w odniesieniu do małżeństwa jest jednak nieco inna! Można ją przedstawić jako: 1 + 1 = 1. Jeden tata + jedna mama po zawarciu związku małżeńskiego tworzą „jedno ciało”, jeden organizm!
Żeby dzieciom nie mącić w głowach, lepiej przedstawiać związek małżeński nie jako sumę osób lecz jako iloczyn: 1 x 1 = 1. Tak, jedność małżeńska prowadzi do multiplikacji, pomnażania i wzajemnego ubogacenia., to dzielenie się swymi uzdolnieniami, darami i dobrymi cechami własnymi i współmałżonka.
Innymi słowy, tworzyć macie jedność w różnorodności, w byciu dla siebie i dla innych, zawsze razem, nigdy przeciw sobie. Wzajemnie się wzmacniając, wspierając, pomagając sobie we wspólnym dojrzewaniu i starzeniu się. Trwajcie w miłości wobec Boga, bliźniego i siebie samego. Stawanie się „jednym ciałem” jest długotrwałym procesem, wymaga czasu, cierpliwości i wytrwałości.
Agato i Marcinie, znowu stajecie się małżeństwem, jednym organizmem, uznawanym w sensie duchowym i prawnym!
Słowa Jezusa z czytanej dzisiaj Ewangelii: Co Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza – uświadamiają nam, że ostatecznie nikt was nie łączy, żaden człowiek, żadna rodzina, żadna instytucja, lecz Wy sami to czynicie w świadomości Bożej obecności.
Bóg zawsze łączy miłością i tylko miłością! Jeżeli tak zostaliście połączeni, to nikt nie powinien was rozłączać! W takiej miłości mieści się wzajemna odpowiedzialność i obowiązk dawania dobrego świadectwa obopólnego i dobrowolnego oddania oraz pozytywnego oddziaływania na siebie i na wszystkich, którzy są z Wami powiązani różnymi więzami.

Po tej ceremoni nic nie będzie już takie samo. Coś, lub kogoś, trzeba będzie „opuścić” na rzecz nowego związku, aby każdego dnia na nowo wrastać w siebie i razem wzrastać duchowo.
Bądźcie względem siebie jak łabędzie. One są zawsze wierne, zawsze troskliwe, zawsze wspierające się, tak w czasie dobrym jak i złym, dopóki śmierć was nie rozłączy…
Małżeństwo to właśnie wzrastanie we wzajemnym zrozumieniu, szacunku, zaufaniu i codziennym budowaniu rodzinnej wspólnoty, własnego domu rodzinnego. Dom, to nie mury, to małżeńskie relacje. Małżeństwo jest żywym organizmem, w którym rozsądek i uczucia każdej ze stron odgrywają olbrzymią rolę i mają tę samą wartość. Nie rańcie się wzajemnie! Wspierajcie się, łagodząc napięcia i ból.
Ślub nie polega jedynie na formalnym ślubowaniu lecz na codziennym dotrzymywaniu i realizowaniu wspólnego ślubowania. Nie jest on jedynie doraźnym zobowiązaniem, ale dożywotnim zadaniem. Ślubujecie sobie to, że nawet jeżeli świat się będzie wokół Was walił, to Wy będziecie trwali z sobą i dla siebie w małżeńskim związku, dopóki śmierć Was nie rozłączy.
W małżeństwie nie chodzi o to, aby każdy z Was kręcił się wokól własnej osi, ani nawet o to, aby kręcić się wzajemnie wokół siebie. W małżeństwie chodzi o to, aby rotować wokół wspólnych zadań, priorytetów i celów. W Księdze Kaznodziei Salomona czytamy: Sznur trzykrotnie spleciony nieprętko się zerwie. Małżeński sznur, który się nie rozrywa spleciony jest z wiary, nadziei i miłości, co przekłada się na relacje: Wy oboje i Pan Bóg! Czyli 1 x 1 x 1 = jeden szczęśliwy związek małżeński.
Największym priorytetem każdego człowieka jest poznanie Bożej woli i przestrzeganie Jego Przykazań w życiu osobistym i rodzinnym, czego Wam z serca życzę.
Niech Wam Bóg błogosławi na nowej, wspólnej drodze małżeńskiego życia! O to upraszam Boga Wszechmogącego: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

ks. dr. Edward Puślecki

Ta strona używa ciasteczek (pliki cookies)! Dalsze korzystanie ze strony, oznacza akceptację ich użycia.

Polityka prywatności i ciasteczek